Austria. Cudowna kraina.
Witajcie kochani,
kiedy pisałam Wam o wyjeździe do Włoch, wspominałam, że mój mąż nieopatrznie napomknął, że mu się Austria podoba. Powiedział, że chciałby kiedyś tam pojechać na wakacje. Kiedy na mnie spojrzał już wiedział 🙂 Szybko powiedział “tylko nic nie kombinuj, nie mamy pieniędzy”. I tak po roku wylądowaliśmy na wakacjach w Mayrhofen w Austrii.
Było podobnie jak z wyjazdem do Włoch. Tylko po rozmowie z moim bratem i bratową, powiedziałam mężowi, że chcę tam jechać, więc nie było zaskoczenia. Ale podekscytowanie tym pięknym krajem już tak.
Pojechaliśmy znowu na dwa auta. Tym razem namówiliśmy jeszcze mojego kuzyna z żoną, więc było nas dziesięć osób. Mieliśmy wynajęty piękny dom, z balkonów zwisały bukiety kwiatów. Typowy alpejski krajobraz. Z okna widok na lodowce. Cudowne miejsce.
Chodziliśmy, zwiedzaliśmy, spotykaliśmy samych uśmiechniętych ludzi, którzy witali nas na każdym kroku, mówiąc servus. Jedliśmy typowego sznycla z pysznymi słodkimi ziemniakami z pietruszką. Jedzenie pierwsza klasa. Piwko z tego rejonu Zillertal, w którym byliśmy najlepsze, delikatne. Umilało nam wieczory, kiedy siedzieliśmy na tarasie i rozmawialiśmy, śmialiśmy się do późnych godzin nocnych.
Były wycieczki na basen z widokiem na Alpy. Byliśmy na ogromnej tamie. Miasteczko kolorowe, pełne kwiatów, knajpek, restauracji, domków jak z klocków LEGO. Wszędzie pięknie i kolorowo. Było dokładnie tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Kilka kroków od naszego domu mieliśmy miejsce, w które chodziliśmy posiedzieć i popatrzeć na całą dolinę, na miasteczko, domki, pola, łąki, góry. To miejsce odkryłam jednego dnia, kiedy wyszłam zobaczyć co jest w okolicy naszego domu. Kiedy tam weszłam dosłownie łzy napłynęły mi do oczu. Ten niesamowity widok poruszył nas wszystkich.
Mamy plan tam jeszcze wrócić, bo wakacje były bardzo udane. Mąż zadowolony, dzieci wybawione, kolejne fajne wakacje zaliczone. Robię to dla nich, bo…
…JESTEŚMY TEGO WARCI 🙂