Autorka czy pisarka? Oto jest pytanie!
Jak mam o sobie myśleć? Jak mam o sobie mówić? Jak mają o mnie pisać? Jak mają o mnie mówić? Jestem trochę zdezorientowana w tej kwestii. Mówiąc o sobie w kontekście mojego pisania, moich książek dla dzieci, moich pomysłów na dalsze części i inne książki, mówię autorka książek dla dzieci. Bo rzeczywiście jestem autorką. To ja wymyślam historie, to moja wyobraźnia pozwoliła mi na napisanie tych świetnych opowiadań, które zostały tak miło przyjęte przez dzieci, rodziców i dziadków.
Sprawdziłam w słowniku języka polskiego i co za tym idzie, autorka to…
“1. twórca dzieła literackiego lub naukowego; też dzieła sztuki, wynalazku, projektu itp.
2. inicjator jakiegoś przedsięwzięcia,
3. wykonawca jakiejś czynności”
I co? Zgadza się! Jestem twórczynią dzieła literackiego, albo po prostu książek dla dzieci. Po co od razu tak patetycznie? Dzieła literackiego!
Z drugiej strony sprawdziłam też co słownik języka polskiego mówi o słowie pisarka. I tak…
- ten, kto pisze, zwłaszcza prozą, utwory literackie.
- w dawnych urzędach miejskich, kancelariach królewskich itp. urzędnik pełniący funkcję sekretarza.
Z jednej strony pasuje jedno i drugie. Ale! No właśnie jest jakieś ale! Nie, nie czepiam się tego, że w słowniku brakuje feminatywów, bo mi to nie przeszkadza. Mogę być twórcą, inicjatorem, wykonawcą, spoko. Co mi nie pasuje to to, że ja wyobrażam sobie pisarkę jako kobietę z dużym dorobkiem literackim, czytaną przez setki, tysiące, miliony ludzi, nagradzaną przeróżnymi nagrodami, w kraju i za granicą. Dla mnie to autorytet. Może to wyniesione z lat szkolnych, gdzie czytało się słynne dzieła, lektury, pisarki i pisarze byli powszechnie szanowani. Teraz to się trochę zmieniło. Autorytetami są zupełnie inni ludzie, robiący nie do końca fajne rzeczy, których nie chcielibyśmy powtarzać i krzewić wśród naszych dzieci. Dla mnie pisarka to jest KTOŚ! Przez duże K!
Ja jestem skromną autorką, i to dosłownie! Nie potrafię chwalić się swoimi książkami. Nie umiem opowiadać ludziom o tym, co sama osiągnęłam, co napisałam. W pewnym momencie nawet mój mąż był lepszym sprzedawcą moich książek, niż ja sama. Chwalił się, mówił ludziom o tym, że owszem, może i ja nie pracuję, ale za to napisałam książki dla dzieci i one są bardzo fajne. A ja jak taka Grażyna biznesu nie potrafiłam, i chyba nadal nie potrafię, się sprzedać- oczywiście w cudzysłowie. No cholera! Co to za dziwna przypadłość??? Dlaczego tak trudno nam mówić o swoich sukcesach? Dlaczego kryjemy się i milczymy, jakbyśmy zrobili coś złego? Powinnam głośno o tym krzyczeć.
Kiedy przygotowywałam się do rozmowy kwalifikacyjnej, poradziłam się jednej z osób, z którą kiedyś pracowałam, i której ufałam. Ta osoba była pracownikiem HR i liczyłam, że podpowie mi czego mogę się spodziewać na rozmowie, o co teraz pytają, co jest na tak zwanym topie. Była zdziwiona, bo poznała mnie w poprzedniej firmie, wiedziała co potrafię, a tu wkradła się jakaś niepewność, strach, obawa czy dobrze wypadnę, co mogę zaoferować? Straszne to!
I wtedy właśnie usłyszałam, że powinnam chwalić się swoimi książkami, że to jest naprawdę coś, że nie każdy może, i tak dalej. Zdziwiłam się. Odpowiedziałam, że przecież to żaden wyczyn! Że przecież każdy może! Że wystarczy mieć odpowiednią ilość gotówki i wtedy każdy może napisać, i wydać. A Ona na to, że wcale nie! Że nie każdy! Że ja jestem wyjątkowa. I kopara mi opadła. Ja wyjątkowa??? WHAT? Nie uwierzę, dopóki nie…..usłyszę? Właśnie usłyszałam! I UWIERZYŁAM!
Zobaczcie jaki człowiek jest pełen sprzeczności. Zauważcie, jak krytyk wewnętrzny potrafi przejąć kontrolę nad naszym życiem. Z jednej strony jestem świadoma tego, że przynajmniej w moim otoczeniu nie ma takiej osoby jak ja. Ale z drugiej strony myślisz sobie, że co to takiego? Że nigdy nie byłaś w niczym najlepsza, więc i teraz nie jesteś. Ja nie mogę! I tak całe życie! Chociaż? Może niekoniecznie? Przeczytałam kilka mądrych książek, przeszłam psychoterapię, Akademię Trenera, poznałam wielu wspaniałych ludzi, nauczyłam się bardzo dużo. Mimo czterech dych na karku ciągle się czegoś uczę…yyyy… zajechało trochę Anżejem! A nie taki był zamiar! Ale w sumie taka prawda. Ja się ciągle uczę! 🙂
I tak pełna sprzeczności i wątpliwości zostawiam Was z tematem. Ja nadal czuję się autorką- to też ładnie brzmi 🙂
Jeśli macie jakieś przemyślenia, opinie, sugestie dla mnie, piszcie w komentarzach. Chętnie dowiem się co Wy o tym myślicie. A może macie jakieś sprawdzone pomysły, książki, strony, polecane sposoby na odzyskanie pewności siebie!?