“Przyjaciółki z podwórka u Świętego Mikołaja” moja kolejna duma :)
To już piąta część o przygodach “Przyjaciółek z podwórka”. Co prawda później niż planowałam, ale nie zawsze z planów wszystko wychodzi. Jakby nie było jestem zależna od kilku osób, z którymi współpracuję. A i ja nie jestem bez winy w tej całej sytuacji, więc na nikogo nie zrzucam.
Proces wydawniczy jest długi i wcale nie taki prosty, jak by się mogło wydawać. A self-publisher musi sam wiele rzeczy ogarnąć. Oprócz wymyślenia historii, spisania jej, ale też przemyślenia czy to ma sens, czy zgadza się z poprzednimi, czy gdzieś się nie zagubiłam, to muszę też dopiąć terminy wszystkich osób po kolei, żeby każdy z nich mógł w odpowiednim momencie zająć się tekstem.
Z reguły nie ma większego kłopotu, mam bardzo dobrą ekipę. Ale wiadomo jak to jest, są dzieci, choroby, pogoda różna, różne dolegliwości, więc bywa tak, że ten proces się przeciąga w czasie, co powoduje opóźnienia.
Część piąta poświęcona jest zimie i wizycie u Świętego Mikołaja. Chciałam, żeby dziewczynki odwiedziły Laponię, a przy okazji podróż na biegun północny ma pokazać dzieciom, które będą książkę czytać, gdzie znajduje się ta kraina, jak tam jest, jaka jest pogoda, jakie występują zwierzęta. Książka ma skrót informacji o Laponii na ostatniej stronie. Imiona bohaterów, których dziewczynki poznają są fińskie, tak jak w rzeczywistości to wygląda. Mimo, że to bajka, chcę, żeby dzieci mogły coś więcej z niej wynieść, niż tylko dobrą zabawę.
Nadal istnieje magia, nadal są magiczne przedmioty, które już zawsze będą dziewczynkom towarzyszyć, ale też będzie już teraz wartość edukacyjna. Dziewczynki zwiedzą fabrykę Świętego Mikołaja, poznają ludzi mieszkających w wiosce, poznają skrzaty. Przyjaciółki będą miały możliwość zobaczyć jak to się dzieje, że skrzaty są w stanie zrobić zabawki dla wszystkich dzieci na świecie.
Przy pisaniu tej części miałam dużo frajdy. Obrazy pojawiały się w mojej głowie. Musiałam naprawdę szybko pisać, żeby nadążyć i spisać wszystko tak, jak to wymyśliłam. Muszę się skupiać, żeby niczego nie przeoczyć, nie zapomnieć. Często robię notatki jak coś mi wpadnie do głowy, żeby mi nie umknęło. Nie mam zwyczaju opisywać bohaterów, jak to zwykle robią pisarze, rozpisywać scen, miejsc, po prostu idę na żywioł. Pojawia mi się w głowie historia i piszę. Dopiero później mogę coś zmienić, przemyśleć, ale wszystko musi być spisane.
Bardzo bym chciała, żeby kolejne części ukazywały się jedna po drugiej, ale tak niestety nie będzie. Jest to spowodowane tym, że w tym roku pani ilustrator ma inne plany, a ja bardzo chcę, żeby to właśnie ona zajmowała się ilustracjami. To tak naprawdę jej pomysły, więc tylko z nią widzę współpracę w przypadku “Przyjaciółek”. Może uda się wydać kolejne “Przyjaciółki” pod koniec roku 🙂 Ale jeszcze pomyślę. Mam do dokończenia powieść dla kobiet, warsztaty dla kobiet w planach i wszystko muszę opracować.
Chciałabym pisać dla dzieci cały czas, bo to daje mi dużo satysfakcji, uśmiechu i radości. Jestem dumna z moich “Przyjaciółek”. Tym bardziej, że to powrót do dzieciństwa, beztroskiego, fajnego, pełnego przyjaciół, zabawy, śmiechu, luzu, bez problemów, trosk. Poza tym główna bohaterka, moja córka Pola, czeka na kolejne części i nie może się doczekać co będzie się dalej działo. Nie pozostaje mi nic innego jak pisać.
Biorę zatem długopis w dłoń i będę pisać kolejne części przygód “Przyjaciółek z podwórka”. Następna będzie zapewne “Przyjaciółki z podwórka w Nowym Jorku”. Mapę mam wyciągniętą, bo w powieści akcja też się dzieje w Nowym Jorku, więc będę powoli planować trasę dziewczynek. A może ktoś inny tym razem skorzysta z tajemniczego tunelu? 🙂 Czas chyba wprowadzić następne osoby, które będą chciały nim jeździć. To na razie pozostanie moją słodką tajemnicą 🙂
Ja Was zapraszam do zakupu e-booków na www.legimi.pl Wszystkie części są tam dostępne, a papierowe wersje są dostępne w moim sklepie http://sklep.jestemtegowarta.pl Piąta część jest o wiele obszerniejsza od reszty, bo ma ponad 80 stron, więc macie więcej fascynujących historii 🙂
Wszystkiego dobrego